Uwielbiam też oglądać książki
Ale wprost kocham książki mieć!
Jak trafię na coś co lubię lub co skradnie moją uwagę to tak długo myślę o danej pozycji aż ją zdobędę :)
Tak zawsze było z moimi książkami, z książkami dla mnie ale swoje zapędy do wydawania całej pensji na książki okiełznałam. Jednak moje demony, a w zasadzie nie demony tylko mole uwolniły się ponownie i tym razem grasują w dziale z literaturą dziecięcą. 50% pozycji (jeśli patrzeć na stricte książki to nawet 80%) chciałabym kupić dla Tolci (no i dla siebie też oczywiście). Pozostałe 50% zastanawia mnie kto w ogóle wpadł na pomysł żeby "takie cuś" wydać.... ale że tych pięknych pozycji i tak jest ogrom więc szkoda czasu na te nie koniecznie przez nas chciane :)
Na ten moment ulubioną pozycją Tolci jest "Wiosna na ulicy Czereśniowej"
część o wsi, gdzie koniki biegają po polu, kotki siedzą na drzewie, świnki, kurki i kaczuszki w zagrodzie... Mogłaby oglądać non stop.
Sama pokazuje zwierzątka, jednak najczęściej bierze nasze palce i przytyka do zwierzątka a my (ja, PT czy babcia) wydajemy mniej lub bardziej podobny do oryginału odgłos danego zwierzątka :) ihhhaaa ihhhaa :)
Książeczka warta posiadania, z grubego kartony, sztywne duże kartki - Tolcia bez problemu przekłada. Muszę dodać że wytrzymała, bo mając doświadczenie z powydzieranymi kartkami to ta faktycznie jak na częstość z jaką ją oglądamy najdłużej przetrwała (czego nie mogę powiedzieć np p mamoko)
zachęcona sukcesem Wiosny, a także w celu przygotowania młodej na (miejmy nadziję nadchodzący) śnieg zakupiliśmy Zimę na ulicy Czereśniowej - tu tak spektakularnego sukcesu już nie ma - zwierzątka pochowane na farmie ale magia świąt przebija się na kolejnych kartach i myślę, że z czasem i ta pozycja będzie wśród naszych ulubionych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz